Moje ulubione miejsce... Jerzy Laska

Z racji zamiłowania do zbierania grzybów, moim ulubionym miejscem jest las. Tam znajduję spokój i wyciszenie. Wyprawa na grzyby daje doskonałą możliwość oderwania się od pędu cywilizacyjnego, a ukształtowanie terenów leśnych zmusza do wysiłku przy pokonywaniu wzniesień podczas wyszukiwania prawdziwków, kozaków, rydzów czy maślaków. Taki sposób spędzania wolnego czasu to dla urzędnika doskonała możliwość na poprawienie kondycji, rozruszanie ciała, które w codziennej pracy przykute jest do biurka.

Obowiązkowo każdego roku, we wrześniu staram się uczestniczyć w Festynie Grzybiarskim w Jodłówce Tuchowskiej podczas, którego organizowane są konkursy na największego znalezionego grzyba czy też na największą liczbę znalezionych grzybów lub najsmaczniejszą potrawę z grzybów.

Odwiedzam również inne lasy, np. w Piotrkowicach, gdzie w 1977 r. znaleziono największego grzyba na świcie, wpisanego później do księgi rekordów Guinessa (szmaciak gałęzisty, ważył 15 kg a kapelusz miał ok. metra średnicy). Mamy luty, no cóż zima. Moje zapasy grzybów (te marynowane w słoikach, suszone i mrożone) powoli się kończą. Nie mogę doczekać się na ich uzupełnienie i zasmakowanie świeżych borowików, ale przede wszystkim ich zbieranie.