Prezydent na premiera: felieton Czesława Tomalika
W poszerzonej wersji kwietniowego felietonu wyraziłem surową krytykę Komisji Wspólnej, która od kilkunastu lat służy tylko jednej stronie. Dziś, przed wyborami Prezydenta i Parlamentu, chodzi o coś więcej, niż o deklarowane partnerstwo rządu i samorządu gminnego.
W dotychczasowym systemie nie jest możliwe osiągnięcie takich rozwiązań, jak na przykład w Danii, w której zlikwidowano powiaty od 1 stycznia 2007 r., w której w kwietniu 2013 r. blisko miesiąc trwał lokaut w szkołach publicznych, zarządzony przez burmistrzów w wyniku twardego sporu z nauczycielami. A po nim rządowy projekt ustawy, zgodny z postulatami samorządowych pracodawców, a nie pod dyktando związków zawodowych. Duński rząd i parlament uznają samorządy gminne za prawdziwych gospodarzy szkół. U nas nie możemy od tylu lat doczekać się nowoczesnego prawa pracy dla nauczycieli. Chodzi więc o coś więcej.
W Polsce dla funkcji z wyboru nie ma w zasadzie wymogów kwalifikacyjnych. Praca samorządowców gminnych: prezydentów, burmistrzów i wójtów oraz radnych jest na co dzień weryfikowana przez mieszkańców, którzy ich wybrali. Inaczej działa to na oddalonych od wyborców płaszczyznach administracji publicznej: powiatowej, wojewódzkiej, a zwłaszcza ogólnokrajowej. Obserwuję w naszym kraju od ponad 25 lat wyłonione w wyborach rządy polityków, wybieranych bez wymogów kwalifikacyjnych, a raczej według zasady „mniejszego zła”.
A pełnienie z wyboru przez kilka kadencji funkcji prezydenta wielkiego miasta daje wyjątkową podstawę do rządzenia całym państwem. W Polsce jednak partie polityczne nie mają respektu dla wieloletnich prezydentów metropolii. Czy doczekamy się sytuacji, w której doświadczony prezydent miasta zostanie premierem RP?
Warto przypomnieć, że Konrad Adenauer – zanim został pierwszym powojennym kanclerzem Niemiec, wcześniej był przez łącznie 20 lat nadburmistrzem miasta Kolonia.
zgso@zgso.org.pl
2015-05-08 14:00:00
powrót
Dołącz do dyskusji na stronie
»