Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Kontakt  |  Reklama
.

 
Aktualności

»

Obecna kampania jest bardziej samorządowa

Pojawienie się kandydatów, którzy przeszli niełatwą drogę pracy w samorządzie terytorialnym, to dowód na standardy demokracji zachodnich. Może doczekamy się kogoś z poważniejszym sznytem samorządowym, kto stanie do walki o prezydenturę – mówi dr hab. Rafał Chwedoruk z UW.




Czy uważa Pan, że doświadczenie samorządowe stało się jednym z głównych punktów w retoryce kampanijnej kandydatów na prezydenta?

W przypadku Adama Jarubasa niewątpliwie tak, tytułowanie go „marszałkiem” przez kolegów partyjnych jest tego niewątpliwym dowodem. Myślę jednak, że ta kampania jest kolejną manifestacją tego, że jeszcze polskie partie polityczne nie w pełni sprofesjonalizowały się, nie w pełni doszlusowały do standardów zaawansowanych demokracji zachodnich. Tam drogą do kariery partyjnej, finalnie być może także w roli kandydata do czołowych ról w państwie, jest między innymi droga samorządowa. Karierę zaczyna się od walki o poparcie na poziomie rady osiedla, przez radę gminy czy miasta. Dopiero potem, w wyniku swojej pracy społecznej, dostaje się rekomendację do walki o mandat parlamentarny. Więc w tym sensie moglibyśmy powiedzieć, że im więcej Adamów Jarubasów, tym lepiej. To znaczy osób, które najpierw przejdą żmudną i niełatwą drogę rywalizacji wewnątrz partii i potem walki w samorządzie terytorialnym, gdzie uczy się praktyki sprawowania władzy, a także trudnej sztuki kompromisu i równie trudnej sztuki rozstrzygania konfliktów politycznych. Więc pod tym względem optymistycznie bym tej kampanii nie traktował. (...)

W tym roku obchodzimy 25-lecie samorządu terytorialnego. Czy wybór na urząd prezydenta osoby mającej różnego rodzaju korzenie samorządowe mógłby przy okazji różnych wydarzeń i debat związanych z tym jubileuszem wpłynąć na podjęcie nowych kroków związanych z działalnością samorządu?
Powinniśmy przede wszystkim oczekiwać od kandydatów zrozumienia lokalnej, regionalnej specyfiki, odmienności, poszanowania dla lokalnej samorządności, dla lokalnej społeczności, nawet jeśli często ta społeczność jest inna niż my, myśli inaczej itd. Jesteśmy dosyć dużym krajem w sensie przestrzeni, mimo migracji wciąż licznym narodem, mimo homogeniczności kulturowej, jest jednak wśród nas spore pole zróżnicowania. Tak naprawdę współczesna demokracja to nieustanne negocjacje, poszukiwanie konsensu itd., więc w tym sensie doświadczenie samorządowe byłoby bezcenne, a zarazem prezydent musiałby się trochę ponad tę lokalną empirię wznieść po to, by go rozumiano i w Świnoujściu, i w Przemyślu, i w Suwałkach, i w Kamiennej Górze.

Czy doświadczenie samorządowe niektórych kandydatów wpływa na fakt, że przy okazji tej kampanii sprawy samorządowe są bardziej akcentowane niż w poprzednich?
Ta kampania jest bardziej samorządowa, bo Polska jest bardziej samorządowa. Pamiętajmy, że nasze doświadczenie z samorządem lokalnym historycznie było bardzo słabe. W II Rzeczpospolitej tak naprawdę na olbrzymiej przestrzeni Polski nie doczekaliśmy się demokratycznego, normalnego samorządu lokalnego. Przez większość II RP mieliśmy trzy różne ustawodawstwa, później mimo unifikacji wybory też nie odbywały się równolegle. W PRL-u, z oczywistych przyczyn, samorząd w zasadzie nie istniał w takim klasycznym rozumieniu tego słowa. Teraz rola samorządu rośnie, natomiast dobrze byłoby, żeby prezydent był np. tym, który będzie zwracał uwagę na wyzwania globalne. Dzisiaj samorząd też staje przed wyzwaniami globalnymi, np. zderza się, niemal bez pośrednictwa państwa, z inwestorami międzynarodowymi. (...)

Jak ocenia Pan kampanię prezydenta Komorowskiego w odniesieniu do samorządów? Czy prezydent stał się bardziej aktywny w kontaktach z nimi niż dotychczas?

Pamiętajmy, że na wybory chodzą ludzie zadowoleni – ci, którym wiedzie się lepiej, mieszkają w tych regionach, gdzie dochód na głowę jest wyższy, jest więcej miejsc pracy, gdzie są centra akademickie, więc z punktu widzenia strategii wyborczych spotkanie z grupą prezydentów wielkich miast ma sens. Warto jednak pamiętać, że miarą sukcesu Platformy było to, że udało jej się uniknąć powtórki z roku 2005, gdzie w starciu „Polski liberalnej” i „Polski solidarnej” bardzo wielu wyborców odległych od Lecha Kaczyńskiego albo zagłosowało na niego, albo nie zagłosowało na Donalda Tuska. Poparcie Samoobrony dla Lecha Kaczyńskiego, milczenie SLD w tamtej chwili sprzyjało Lechowi Kaczyńskiemu. Platformie udało się to trochę zniwelować, właśnie w samorządzie partia Donalda Tuska pojawiła się często w takich miejscach, w których nikt się jej nie spodziewał, co pokazały prezydentury w Białymstoku i Lublinie, także zwycięstwa na niższych szczeblach samorządów – np. często na terenach popegeerowskich. Bronisław Komorowski nie może się ograniczyć do spotkania z Jackiem Majchrowskim czy Hanną Gronkiewicz-Waltz. (...)
Rozmawiała
Magdalena Raźny

Pełna wersja rozmowy w numerze kwietniowym.


cv | Rafał Chwedoruk
Absolwent Instytutu Nauk Politycznych UW (1993). Doktor nauk humanistycznych (2000). Pracownik Instytutu Nauk Politycznych od 1993 r., obecnie na stanowisku adiunkta.

2015-04-14 11:08:00

powrót

Dołącz do dyskusji na stronie

»

Komentarz:
Text:
Podpis:
Nazwa:
WWW:

Wysłanie komentarza oznacza ze zgadzam się na regulamin.
Dołącz do dyskusji na FB

»

 

»

TURYSTYKA

»

»

URZĘDY MARSZAŁKOWSKIE

»

POBIERZ BEZPŁATNIE

»

Wydarzenia w najbliższym czasie

»

7-9 maja, Katowice, XVI Europejski Kongres Gospodarczy, https://www.eecpoland.eu/

9 maja, II Ogólnopolska Konferencja Naukowa "Samorząd Terytorialny wobec współczesnych wyzwań, https://uwr.edu.pl/
Newsletter

»

Zamów newsletter


Sprawdź co słychać w największych samorządowych korporacjach

»