Oferta dla zwalnianych nauczycieli jest spóźniona, gdyż wszystkie oferowane przez resort edukacji instrumenty wsparcia wymagają czasu, zaś na efekty możemy liczyć dopiero po kilkunastu miesiącach – prezes Grupy Gumułka – Euroedukacja.
Tymczasem nauczyciel tracący pracę potrzebuje pomocy właśnie w momencie utraty zatrudnienia. Do tego MEN założyło, że nauczyciel nie będzie aktywnie poszukiwał pracy, nie spróbuje założyć własnej firmy, tylko natychmiast zostanie zarejestrowanym bezrobotnym i dodatkowo obciążać będzie budżet uzyskując prawo do zasiłku. Pomysł ten z jednej strony zabija przedsiębiorczość i inicjatywę, a z drugiej może prowadzić do nadużyć i wspierania nauczycieli, którzy i tak by sobie poradzili. Pozostaje zapytać, ile pieniędzy ze 100 mln zł trafi bezpośrednio do nauczycieli, a ile zarobią firmy szkoleniowe, wyższe uczelnie, urzędnicy nadzorujący program oraz wszyscy zaangażowani w realizację projektu.
Rząd proponuje również przenoszenie zwalnianych nauczycieli do żłobków lub ich przekwalifikowanie na tzw. asystentów rodzin. W założeniach pomysł, żeby pomagać rodzinom, które są niesamodzielne i niezaradne życiowo, nie jest zły. Problem polega na tym, że pomagać mają osoby, które same potrzebują pomocy i znajdują się na życiowym zakręcie.
Oczywiście proponowane działania są potrzebne, jednak tylko częściowo rozwiążą narastający problem. Brakuje spójnej i zrozumiałej polityki rządu, co powoduje narastającą frustrację środowiska. Nauczyciele nie widzą przed swym zawodem perspektyw, a równocześnie zauważają, że kierunki pedagogiczne są promowane, przez co w świadomy, wręcz wyrachowany sposób pozbawia się młodych ludzi perspektyw zatrudnienia w wyuczonym zawodzie. Zawodzi również system informacji, ministerstwo jest niewidoczne w mediach, a na stronie internetowej MEN trudno znaleźć przydatne informacje czy praktyczne poradniki dla zwalnianych nauczycieli. Oświata wymaga reformy, a nie kosmetycznych zmian.
Jacek Sztyler, prezes firmy konsultingowej Grupa Gumułka – Euroedukacja