Ambitny, ale trudny do zrealizowania i pełen manipulacji – tak oceniają projekt budżetu na 2012 rok eksperci BCC. Ich zdaniem ograniczanie samorządów może spowodować poważne komplikacje w procesie inwestycyjnym.
Rząd zajmie się dziś projektem budżetu na 2012 r. Prace będą toczyły się szybko, po to, aby Sejm mógł przyjąć ustawę budżetową już w wakacje. Przyspieszenie ma związek z jesiennymi wyborami parlamentarnymi i rozpoczynającym się 1 lipca półrocznym przewodnictwem Polski w Unii Europejskiej.
Rząd liczy na zejście z deficytem sektora finansów publicznych do poziomu 3% PKB w 2012 r. – To dobry cel, chociaż raczej mało realny, który ponadto ma zostać osiągnięty w znacznym stopniu przez statystyczną manipulację. Także rządowa prognoza, zakładająca realny wzrost inwestycji sektora prywatnego o 14,7%, jest w naszej ocenie zbyt ambitna – uważa
Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.
Projekt budżetu powołuje się na opinię Komisji Europejskiej, że „Polska powinna do 2012 r. zredukować nadmierny deficyt w sposób wiarygodny i trwały. Powyższy cel jest wpisany w szereg działań naprawczych i stabilizacyjnych związanych z prowadzoną konsolidacją finansów publicznych”.
Limity deficytów dla samorządów to zagrożenie dla realizacji publicznych inwestycji. Jest to groźne tym bardziej, że może dotyczyć także już rozpoczętych projektów - uważają eksperci BCC. (zdj. epsos.de)
– To stwierdzenia przyznające, że problem nierównowagi finansów publicznych jest duży i trzeba go rozwiązywać stosunkowo szybko. Taka ocena może sugerować zamiar zdecydowanego odejścia od dotychczasowej praktyki dużego i od trzech lat systematycznie podnoszonego deficytu sektora finansów publicznych, praktyki nazywanej eufemistycznie i całkowicie myląco „strategią małych kroków polepszania stanu tych finansów – uważa Gomułka.
Sprawą budzącą kontrowersje i opór władz lokalnych jest zamiar zastosowania tzw. nowej reguły wydatkowej do planowania wydatków w jednostkach samorządowych. Zgodnie z tym planowanym rozwiązaniem już w przyszłym roku samorządy nie mogłyby uchwalać deficytu wyższego niż 4 proc. swoich dochodów, zaś w perspektywie do 2015 r. deficyt nie mógłby być wyższy niż 1 proc.
– Związany z tym interes finansów publicznych jest zrozumiały, ale stwarza jednocześnie zagrożenie dla realizacji części zaplanowanych i niekiedy już realizowanych inwestycji publicznych – uważa Stanisław Gomułka, były wiceminister w rządzie Donalda Tuska.
Rząd zakłada umiarkowany spadek deficytu budżetu państwa (definicja polska, silnie zaniżająca faktyczny deficyt w porównaniu z poziomem wg definicji UE) z 40,2 mld zł w 2011 r. do 37 mld zł w 2012 r. i 28 mld zł w 2014 r. oraz zmniejszenie potrzeb pożyczkowych netto państwa z 49,2 mld zł w 2011 r. do 51,9 mld zł w 2012 i 35,1 mld zł w 2014 r.
– Tę poprawę ma się osiągnąć w dużym stopniu poprzez zabiegi manipulacyjne, a konkretnie: zmniejszenie części składki przekazywanej do OFE i niewliczanie nowych zobowiązań w ZUS-ie (nawet o większej skali) do długu publicznego oraz finansowanie dużej części inwestycji publicznych długiem Krajowego Funduszu Drogowego. Niestety tego typu obniżanie relacji długu do PKB nie jest trwałą poprawą – podsumowuje Gomułka.
Do pobrania: