Burmistrz Raciąża nie potrzebuje budzika, codziennie budzi się o 6.30. Zapewnia, że świetnym sposobem na zrelaksowanie się jest zmywanie naczyń.
6.30-6.45 – to już od lat stałe pory, kiedy zaczynam dzień. Nie potrzebuję budzika. Poranna toaleta, śniadanie i już jestem gotowy do działania. Pierwsze, co robię to dołożenie drewna do ekologicznego pieca, który ogrzewa nasz domek jednorodzinny. W tym czasie żona pomaga młodszym dzieciom wyszykować się do swoich zajęć. Mamy trzech synów: 19-letniego Jarka, 12-letniego Przemka i 6-letniego Mirka. Żona uwija się, jak w ukropie. Jest nauczycielką matematyki, informatyki i wychowania technicznego, musi być w szkole punktualnie. Ja mam nienormowany czas pracy.
7.30-8.00 – w tym czasie często odwożę synów do szkoły, a potem robię objazd po mieście. Zaglądam na przykład do prezesa Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej lub do Miejskiego Zespołu Szkół.
8.00-16.00, 17.00 – pracę w urzędzie zaczynam od spotkań z mieszkańcami i pracownikami. Lubię przejść się po pokojach podwładnych, aby nie musieli dźwigać do mojego gabinetu mnóstwa dokumentów. Często wyjeżdżam do urzędu marszałkowskiego w Warszawie, zatrzymując się pod drodze w Starostwie Powiatowym w pobliskim Płońsku. Jeśli zachodzi pilna potrzeba, wracam potem do Urzędu Miasta. Jest czynny do 15.30, ale ja zostaję zazwyczaj dłużej.
17.00-23.00 – to już czas dla rodziny. Mam swój wypróbowany sposób na zrelaksowanie się. To zmywanie naczyń. Lubię też przejrzeć gazety, obejrzeć program rozrywkowy w telewizji albo poczytać w internecie o nowych programach unijnych. Staram się zawsze znaleźć czas dla synów, zwłaszcza dla najmłodszego. Dobrze jest czasem wejść w świat sześciolatka. Kiedy jest cieplej chętnie wybieramy się całą rodziną na spacer. Regularnie odwiedzamy też moich rodziców i teściów. Zdarza się, niestety, że „kradnę” swój wolny czas rodzinie, prowadząc telefoniczne rozmowy z parlamentarzystami z naszego regionu lub biznesmenami działającymi dla dobra miasta.
23.00 – pora na sen. Chyba, że jest sobota i okres karnawału. Lubimy z żoną chodzić na bale różnych środowisk zawodowych, albo na młodzieżowe studniówki. Pełniąc obowiązki reprezentacyjne gospodarza miasta mogę się przy okazji zrelaksować i pobawić.