NIK krytykuje gminy za brak ochrony przed powodzią

Główny zarzut NIK wobec władz gminnych dotyczy dopuszczania do zabudowy na terenach, które są zagrożone zalaniem. Właśnie zabudowywanie takich terenów doprowadziło w opinii kontrolerów izby do ponad 12 mld zł strat wskutek ostatniej wielkiej powodzi z 2010 r., która dotknęła blisko 70 tys. rodzin.
NIK zwraca uwagę, że w aż jednej piątej skontrolowanych organów w decyzjach o warunkach zabudowy oraz
w niemal wszystkich gminach w decyzjach o pozwoleniu na budowę nie pojawiły się informacje dla inwestorów na temat skutków i zagrożenia lokalizowania przedsięwzięć na terenach zagrożonych powodzią. Nie brakowało przypadków, kiedy pozwolenie na budowę wydawano pomimo
posiadanej przez gminę i inwestora wiedzy, że planowana inwestycja ma zostać zlokalizowana na terenie o wysokim ryzyku wystąpienia powodzi. NIK wskazuje tutaj przykład Torunia i Brzegu, gdzie wydano pozwolenia na budowę, mimo iż parter lub piwnica znajdowały się na poziomie niższym od poziomu tzw. wody stuletniej, czyli poziomu zwierciadła wody podczas powodzi, występującego z prawdopodobieństwem raz na sto lat. Brak informacji dla inwestorów o zagrożeniu powodziowym, zdaniem NIK stwarza ryzyko, że obszary te będą zabudowywane, co może prowadzić do zwiększenia potencjalnych strat wywołanych przez żywioł.
Ponadto w kilku gminach kontrolerzy NIK stwierdzili znaczące braki w magazynach przeciwpowodziowych. Urząd Miasta Bielsko-Biała dysponował zaledwie ok. 15 tonami piasku zamiast wymaganych 40, z kolei w gminie Borzęcin wyposażenie magazynu było niezgodne z gminnymi przepisami. (rś)