Strona główna  |  Wydawnictwo  |  Kontakt  |  Reklama
.

 
Aktualności

»

Robert Gwiazdowski: Przeklęte prawo własności

Pan Marszałek Bronisław Komorowski „wizytując” wały przeciwpowodziowe w Łomiankach wyraził pogląd, że należy zlikwidować to, co jest „przekleństwem w państwie”. Co jest tym przekleństwem?

Utrudnienia  w budowaniu wałów przeciwpowodziowych i zbiorników retencyjnych ze względu na „prawo własności".

Karolowi Marksowi prawo własności też przeszkadzało „czynić dobro”. Dlatego, idąc za radą ojca komunizmu, bolszewicy prawo własności zlikwidowali. I ile dzięki temu dobra uczynili?

Można się tylko zmartwić, że urzędnicy „czyniący dobro” w drodze wywłaszczania obywateli, to mogą być ci sami urzędnicy, którzy po powodzi w 1997 roku wydawali pozwolenia na budowę na wrocławskim Kozanowie.

Pan Poseł Grzegorz Schetyna słusznie zauważył, że „jeśli powstawały nowe bloki po 1997 roku to czyste szaleństwo”. I dodał, już całkiem niesłusznie, że „będą wyciągane wnioski i konsekwencje”.

Wnioski to rozumiem. Ale konsekwencje? Niby w jakim trybie Partia której szefuje Pan Poseł, miałaby „wyciągnąć konsekwencje” wobec urzędników samorządowych, którzy nie są członkami owej Partii? Może się po powodzi okaże, że nie tylko „prawo własności” jest „przekleństwem”, ale i podział władzy a już zwłaszcza istnienia czegoś takiego jak „władza samorządowa” którą za ważny filar podziału władzy uznał Benjamin Constant. W odróżnieniu od Monteskiusza, który optował za trójpodziałem władzy, Constant wyróżniał ich pięć: poza władzą ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą dostrzegał znaczenie i potrzebę istnienia władzy monarszej i municypalnej! 

Dziś królestwa w Polsce nie da przywrócić, za to władzę municypalną można łatwo zlikwidować – bo przeszkadza „czynić dobro” na szczeblu centralnym!

Mam jednak pomysł na „konsekwencje”: ci którzy się wprowadzili na Kozanów po 1997 roku nie dostaną obiecanych przez Pana Premiera Donalda Tuska 6 tys. zł. Chyba, że udowodnią, iż w czasie poprzedniej powodzi przebywali na Marsie i o niej nie wiedzieli. 

Jak państwo chce stawiać wały i budować zbiorniki retencyjne, to może dokonać wywłaszczenia. Zgodnie z Konstytucją – za odszkodowaniem! I chyba w tym jest największy problem. Jak miasto ustanawia służebność drogi przejazdu na kawałku działki, na którym jest trawnik i nic innego by ć nie może, bo działka ma 50 m2, to liczy sobie wartość służebności według wartości sąsiedniej działki o powierzchni 5 tys. m2, na której stoi biurowiec. Ale jak samo chce wywłaszczyć obywatela, to wycenia jego ziemię według ceny sąsiedniej łąki.

Problemem jest więc zasadnicza nierównowaga między prawami jednostki a zakusami władzy (i państwowej i samorządowej). Ale jednostce mimo wszystko łatwiej jest walczyć z władzą samorządową niż rządową.
Robert Gwiazdowski
blog.gwiazdowski.pl

2010-06-04 22:36:00

powrót

Dołącz do dyskusji na stronie

»

Komentarz:
Text:
Podpis:
Nazwa:
WWW:

Wysłanie komentarza oznacza ze zgadzam się na regulamin.
Dołącz do dyskusji na FB

»

 

»

TURYSTYKA

»

»

URZĘDY MARSZAŁKOWSKIE

»

POBIERZ BEZPŁATNIE

»

Wydarzenia w najbliższym czasie

»

3 kwietnia, webinarium Bezpłatne wsparcie dla miast od Komisji Europejskiej, https://www.miasta.pl/

Newsletter

»

Zamów newsletter


Sprawdź co słychać w największych samorządowych korporacjach

»