Samorządowcy popierają projekt Ministerstwa Kultury wprowadzający możliwość łączenia bibliotek z innymi instytucjami kultury.
Wydawałoby się, że po dwudziestu latach samorządności gminnej w Polsce nie będą podważane jej podstawowe prerogatywy. Nadal pojawiają się jednak tendencje, by nas nadzorować i traktować jak dzieci, które na każdym kroku trzeba sprawdzać i poprawiać.
Tymczasem, samorząd ma już dwadzieścia lat i wydaje mi się, że na szczeblu lokalnym dużo lepiej wiemy, jakie są potrzeby naszych mieszkańców. To tutaj mieszkańcy mogą zadecydować, poprzez swoich przedstawicieli w radzie i urzędzie, na co przeznaczyć środki.
Gdyby pojawiła się jakaś potrzeba, w tym zwiększenia dostępu do książek, to na pewno byłaby w miarę możliwości finansowych realizowana. Opinia, że samorządy dążą do likwidacji jakichś usług, których realizacji chcieliby mieszkańcy, jest po prostu nieelegancka i niepoważna.
Dopóki prawo wprost nie zabraniało łączenia bibliotek i innych instytucji, staraliśmy się to robić i wydaje mi się, że efekty tego były bardzo dobre.
Zbudowaliśmy sieć bibliotek szkolno-publicznych, które przed południem służyły dzieciom, a po południu wszystkim mieszkańcom. Trzeba tu wspomnieć, że prowadzenie jednej centralnej biblioteki, nawet najlepiej wyposażonej, mija się w naszej gminie z celem. Gmina Terespol jest wielkości połowy Warszawy i ma 7 tys. mieszkańców rozrzuconych po 25 miejscowościach.
Gdy okazało się, że biblioteki nie mogą być łączone z innymi instytucjami, żeby być w zgodzie z prawem, wydzieliliśmy jednostkę organizacyjną, w której na jedną ósmą etatu pracuje ten sam dyrektor, co w ośrodku kultury oraz księgowa ośrodka kultury. Wszystko znajduje się w tym samym miejscu. Jest to sztuczny podział, który ma chyba służyć tylko konieczności nadzorowania.
Krzysztof Iwaniuk
wójt gminy Terespol
Członek Zarządu Związku Gmin Wiejskich RP