---

Agata Dąmbska komentuje: Ogłaszam alarm dla samorządu terytorialnego

Na razie linie frontu pojawiły się dwie: pierwsza to nieprzemyślana likwidacja gimnazjów, druga – bezprawnie biegnące wstecz ograniczenie liczby kadencji wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

Co w tych zmianach groźnego? Ano to, że obie podporządkowane są nie tyle poprawie jakiegoś składnika działania samorządu (jakości edukacji czy zarządzania gminami), ale stanowią manewr czysto polityczny. W przypadku szkół chodzi zapewne o udowodnienie, że za chaos w polskim systemie oświaty, jaki nastąpi w czasie powrotu do dawnego modelu (podstawówka z liceum), ponosi odpowiedzialność indolencja JST, zaś „kadencyjność” to zwykła próba wyrzucenia ze stanowisk włodarzy reprezentujących inne opcje polityczne niż aktualnie rządząca (szczególnie chodzi tu o Prezydentów M.St. Warszawy, Lublina, Gdańska, Sopotu czy Łodzi, na których zresztą równolegle trwa poszukiwanie innych „haków”).

O zaletach i wadach gimnazjów oraz plusach i minusach ograniczenia kadencji można było dyskutować merytorycznie – żadna z tych spraw nie należy bowiem do jednoznacznych, a zwolennikami „kadencyjności” jest aż 59 proc. Polaków (badanie CBOS z października 2014 r.). Niestety jednak, Prawo i Sprawiedliwość wyklucza taki sposób rozwiązywania problemów i woli odgórne wprowadzanie „jedynie słusznych” idei. Będzie to ze ogromną szkodą zarówno dla samych tych pomysłów, jak i dla samorządów. Pytanie, co następne w kolejce...

agat_d@yahoo.com